W życiu ciągłe zmiany. We wrześniu post o zamknięciu Sephory na rogu Siennej i pomysł na zamknięcie bloga. W międzyczasie czytam Was i lubię to, kosmetyki też. I jakoś mi tęskno było do pisania, jednocześnie zdałam sobie sprawę, że rytm mojego życia i etapy wyznaczają okresy życia moich dzieci.
I ta tematyka z racji wykształcenia i zainteresowań tu będzie. Pewno niektórzy z Was mi nie będą towarzyszyć, tym bardziej że idealna nie jestem (ale o tym innym razem), ale mam nadzieję na komentarze od kilku mi znanych nicków. Pozdrawiam Was wiosennie!
Mała Pastereczka chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Dowiedziałam się o koledze z jej klasy, który przez miesiąc przynosił innemu batona. Na drugie śniadanie. Nie z sympatii. Z musu. Kup mi, bo jak nie to Cię pokopię!!
Niestety jestem wredna baba, bo zgłosiłam tą sprawę wychowawczyni. Nie byłam lojalna wobec matki ofiary. Nie chciała o tym mówić, bo chłopcy sobie poradzili sami. Ale niby jak? Agresor odpuścił ofierze, bo tamten się postawił? Zaprzyjaźnili się? Stworzyli dwa zwalczające się obozy? No jak?
A właśnie wszystko mi jedno jak! Skoro tyran wpadł na taki pomysł i nie poniósł konsekwencji, to zrezygnował z darmowych słodyczy? Z władzy i poniżania? Wątpię. A może znalazł inną ofiarę? A może będzie za 2 lata wymuszał drobne na colę w automacie? Może inne dziecko się boi i milczy.
Przemoc wśród 6-7mio latków. Zastraszanie, grożenie i bicie. Dlaczego nikt nie chce tego zgłaszać. Czyżby dzieci w klasie pierwszej miały emocjonalnie to znosić? Czy mam przymknąć na to oczy, bo to chodzi tylko o batonika?
Pieprzyć to. Ja zgłosiłam, Pomoże to innym dzieciom a i może z małego rozbójnika nie wyrośnie przestępca.
Ciekawa jestem czy uważacie milczenie w takiej sprawie za właściwe? Czy wtrącanie się w "nieswoje sprawy" jest dopuszczalne.
Ja nie mam wątpliwości, że to jest przemoc i przekraczanie granic dziecka przez inne dziecko. A Wy?
www.npr.org
Pin It