Siedzę i płaczę po wizycie u fryzjera.
elle
Mam (miałam) długie i gęste włosy. Same się lekko kręcą. Chętniej przy końcu niż przy głowie. Ale wiadomo, że końcówki się niszczą, tym bardziej że włosy farbuję..
Jak zwykle umówiłam się do bardzo dobrego salonu w Krakowie, który robi szkolenia pokazy i cuda na wianku;)
A że mi się spieszyło umówiłam się do innej fryzjerki niż zazwyczaj. Renomę salon ma. Sławę też.
Tylko, że teraz mam fryzurę z połowy ubiegłego wieku.
Się pożaliłam, no.
... może wieczorem coś na ten temat dopiszę, bo nie chcę teraz, w emocjach napisać o dwa słowa za dużo...
zeldalily.com
Mam nadzieję, że żadnej z Was się to nie przydarzyło.
Pin It
Chyba każda z nas to kiedyś przeżywała.Ja przez kilka lat płakałam po każdej wizycie u fryzjera.Dopiero niedawno trafiłam na odpowiednią.Nie przejmuj się.
OdpowiedzUsuńPrzydarzyło i wyszłam nie płacąc po awanturze jaką urządziłam.
OdpowiedzUsuńNo niestety przydarzyło i to po wielokroć, dlatego łączę się w bólu i pozostaje mi jedynie rzucić oklepanym acz prawdziwym powiedzeniem; "nie martw się, odrosną"!
OdpowiedzUsuńWitaj Asiu :) Oj przydarzyło i w domu aż płakałam,a włosy regenerowałam 2 lata i zapuszczałam,będzie dobrze,włos nie ząb,odrośnie :):*pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwspółczuję! od dawna unikam fryzjerów, ale trzeba coś zrobić w końcu z tymi kłakami ;) odrosną! nie martw się
OdpowiedzUsuńbyłam kiedyś u fryzjerki zrobić grzywkę i po 30 minutach musiałam iść do kolejnego salony żeby ta grzywka była grzywką;/ Pozdrawiam i zapraszam do siebie +dodaję do obserwowanych
OdpowiedzUsuńJa też to przeżyłam w kwietniu - zapuszczam od tamtego czasu i teraz osiągnęłam taką długość na jaką wtedy umówiłam się z fryzjerką!!!
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię! Łączę się w bólu i współczuję!
OdpowiedzUsuńTylko jedna wizyta u fryzjera w moim życiu była udana. Cała reszta to porażki, w tym kilka "megaporażek".
W efekcie omijam fryzjerów szerokim łukiem, nauczylam się sama jako-tako obcinać włosy. Nie jest to mistrzostwo świata, ale jest i tak lepiej niż po wizytach u większości profesjonalistów. Przynajmniej sama siebie słucham.
Nie pierwsza i nie ostatnia. Na pocieszenie powiem że włosy nie zęby, odrastają na szczęście. Osobiście mam jakąś fobię, nie lubię fryzjerów, fryzjerek. Rzadko się z nimi dogaduję. Zawsze muszą wyrzępolić po swojemu. Czeka mnie obcięcie grzywki i znów mam stracha. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety znam to przykre uczucie... Teraz dobrego fryzjera ze świecą szukać.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!