niedziela, 17 lutego 2013

Kosmetyki i kasa. Jak zrobić krem za 10% ceny oraz po co te blogerki kosmetyczne piszą recenzje.

Tanie czy drogie kosmetyki? Jaki jest sens pisania recenzji kosmetyków. Czyli temat rzeka: kosmetyki i kasa.


thebeautybean.com

Nie tak dawno pisałam o drogim balsamie do ciała (KLIK) i Wasze komentarze były bardzo ciekawe, parę uwag dodałam do swojego pomysłu na ten post. 

Tydzień, który upłynął był dla mnie bardzo ciężki emocjonalnie, fizycznie i psychicznie. Dziękuję wszystkim którzy przy mnie byli. No a teraz czas płynie nadal, szczęśliwie :) 
Jednak jestem nieco wyczerpana, a zadań mi przybywa, co objawiło się kompletnym brakiem weny do napisania notatki w sposób choćby przeciętny. 

Ale dziś odwiedziłam bloga Niecierpek bloguje! i musiałam już dokończyć rozpoczęty wcześniej temat. Przy okazji współwinowajczynią jest blogerka z kosmetyka smykusmyka ;)

Podstawowa sprawa w pisaniu recenzji kosmetycznych to szczerość i rzeczowość testującego. Kremu nie testuje się przez godzinę;) Przykłady pewno same możecie dawać w nieskończoność, tych co piszą na 10pkt i tych co na 0. Musimy wiec po pierwsze ocenić testującą i jej wiarygodność.
Druga istotna sprawa, niejako z pierwszą połączona to fakt, że co pasuje jednemu, dla innego może być nieodpowiednie. Ale przy znalezieniu "kosmetycznej siostry" ryzyko nietrafionego zakupu znacznie maleje choć wiadomo, że jej ocena jest subiektywna.

Trzecim powodem czytania recenzji kosmetycznych jest chęć poznania opinii użytkownika, a nie producenta i speca od marketingu, których zadaniem jest sprzedanie produktu i zarobienie kasy.

Coś jeszcze? Owszem. Człowiek do dobrego szybko się przyzwyczaja, ale INCI podawane jest obowiązkowo w UE niecałe 10lat*! Wcześniej producenci zakrywali się tajemnicą handlową składu.

*Ustawa z dnia 30 marca 2001 r. o kosmetykach (Dz. U. z 2001r. Nr 42, poz. 473) ze zmianami.
Dyrektywa Rady z dnia 27 lipca 1976 r. w sprawie zbliżenia ustawodawstw Państw Członkowskich dotyczących produktów kosmetycznych (76/786 EWG) ze zmianami i poprawkami do roku 2010.

 
I dzięki temu, między innymi, możemy dobrać lepiej dla siebie konkretny produkt, unikać tych, które nam nie służą i ocenić producenta oraz niejednokrotnie zdemaskować bajki wypisywane na etykietach. 
Dzięki temu też mogę ocenić czy produkt według mnie jest  w odpowiedniej cenie. Czy płacę za opakowanie, czy za marketing, czy za wrażenie luksusu. Mam prawo wydać każdą kwotę, jeśli mnie na to stać, mam prawo powiedzieć, że dla uroczego flakonika czy opakowania dołożę stówę. Ale chcę to robić świadomie, nie lubię być manipulowana

Teraz mam "czasy oszczędności" i tym bardziej zważam na to co wpada do mojego koszyka. Jeśli ten sam(podobny) skład jest w dwóch produktach wybieram tańszy. I naprawdę różnice w cenach są kosmiczne wręcz. 
Choć przyznaję, że niektóre rzeczy z wysokiej półki są niezastąpione. Co w zwiazku z tym? Po prostu wiem, co kupię gdy będę miała więcej środków. Inną sprawą jest też fakt, że nawet tanie, nietrafione zakupy wyciągają z portwela gotówkę.

No i są jeszcze tzw okazje.  Czyli jeśli mam na tej "drogiej" liście kosmetyk wtedy w TKMaxx wiem po co sięgnąć. Mogę spokojnie kupić odżywkę ESSIE do paznokci za 30% ceny, czyli za porównywalny koszt do taniego produktu. Mogę polować na truskawce itd na coś co mi wyjątkowo służy.

Dowiedzieć się mogę też jaka jest wydajność danego produktu, czy faktycznie zakup się opłaca. 
W zasadzie mogę napisać, że czytanie recenzji przyczynia się do racjonalnego gospodarowania kasą na kosmetyki. Chociaż jest sporo wyjątków akurat od tej reguły;)

Co więcej, mogę sama zrobić niektóre produkty. Kto kliknął w link powyżej do Niecierpka ten wie, że od dziś w necie krąży przepis na krem podobny do luksusowego za jedyne 10% jego ceny detalicznej. Niniejszym podlinkowałam go dla Was.  
 
Jak więc nie czytać blogów kosmetycznych?! :P

Drogie czy tanie kosmetyki, to indywidualny wybór. Ważne by był świadomy, nie zmanipulowany i trafiony.


Pin It

29 komentarzy:

  1. nic dodać, nic ująć ;)
    całe szczęście teraz można łatwo kupić półprodukty itp.
    a net to najlepsza encyklopedia wiedzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę się z tym nie do końca zgodzić ;)
      Internet to niezły śmietnik ;) i warto filtrować pewne informacje oraz szukać wiedzy także w innych źródłach.

      Usuń
    2. Alineczka, teraz w ogóle taki wybór w różnych półkach cenowych, że aż się zgubić można. Półprodukty faktycznie dawniej nie były łatwo dostępne.

      Usuń
    3. Hexxana Ty masz niezłe książki o kosmetyce na półce, mam zapisane tytuły

      Usuń
    4. Pastereczko mam :) i traktuję je z większą atencją niż przeczytane słowo w Internecie, ale wszystko zależy od źródła. Nie wrzucam wszystkiego do jednego worka ;)

      Usuń
    5. zgadzam się z Hexx - dokąłdnie filtrujmy to co czytamy, poza tym z ta siostra pielegnacyjna hmmm rzecz wzgledna:) Jak czytam jak to dziewczyny dobieraja do skarjne różnych typów cer podkłady to mi sie nóż otwiera:)

      Usuń
  2. Dokładnie, po to są blogi i recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sluszne uwagi

    pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam za sobą długą znajomość z kosmetykami samorobionymi jak i gotowcami i.... finalnie wybieram gotowce. Nie mam nic przeciwko, że ktoś inny robi lub próbuje tego na własną rękę ale nie mam przekonania, że ten sam produkt opracowany w laboratorium będzie miał te same właściwości podczas przygotowania w warunkach domowych.

    Uważam, że jest różnica w surowcach a na pewno w ich źródle, co swojego czasu wypłynęło podczas boomu na hydrolaty, a jeszcze później przy pudrze ryżowym. Gdzie znacząca różnica była podczas porównania "czystości".

    Sama pogrupowałam swoje chciejstwa na określone kategorie dzięki czemu wiem, na co przeznaczę więcej a na co mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samoróbki mają, jak wszystko plusy i minusy, ja mam skłonności do kupowania gotowców raczej:) Jak porzuciłaś miksowanie pamiętam, podobnie jak afery.

      Pogrupowanie to podstawa, no i hierarchia ważności dla pielęgnacji oraz dla kolorówki.

      Usuń
    2. Uważam, że wszystko jest dla ludzi ale po prostu nie wierzę, że samoróbka będzie mi w stanie zastąpić ulubiony produkt np. Decleora, a mam za sobą próbę przygotowania jednej z aromaesencji. Niestety.

      Podobny temat narodził się podczas prezentacji ekoAmpułki z P&R, skład banalnie prosty, wiemy jakie są deklaracje stężeń ale czy naprawdę uda się tak samo odwzorować produkt w warunkach domowych? Ile z tych osób ma wiedzę oraz wykształcenie w tym kierunku? To nie jest taka prosta sprawa, bo gdyby była to ta luka na rynku bardzo szybko zostałaby wypełniona a tak nie jest...

      Usuń
  5. Pastereczko, bardzo dobry i ciekawy post. Jak wiesz, ja jestem fanką ukręconych w domu kosmetyków, ale przyznaję - nie zawsze mi się chce zmieszać coś swojego. Np. sięgam po gotowce od Sylveco, za 25 zł mam świetny składowo krem.
    Nie wiem czy widziałaś ten film: KLIK KLIK KLIK ? Pani dermatolożka trochę pojechała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za te słowa. Ja mam małe ciągoty do kręcenia, zawsze mi się wydaje, że coś trzeba dokupić. Sylveco właśnie dzięki Tobie jest u mnie na liście:)
      Jak zawsze paru rzeczom nie da się zaprzeczyć;)

      Usuń
  6. "Drogie czy tanie kosmetyki, to indywidualny wybór. Ważne by był świadomy, nie zmanipulowany i trafiony." - nic dodać, nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Ciebie :]
    Fajnie to wszystko ujęłaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie to wyszło :-) Fridge jest diabelnie drogi i jeśli to co Smykuś przedstawiła działać będzie podobnie, to warto. Dlatego trzymam się zdania z posta pod balsamem Laura Mercier :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja zawsze szukam złotego środka, ale bronię się przed wydawaniem kasy na nieprzydatną pozornie-taniochę, dlatego lubię poszperać w sieci, zanim zdecyduję się na zakup

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie blogi kosmetyczne to podstawa przy wyborze kosmetyków. Absolutnie już nie wierzę w zapewnienia producenta. Tak kiedyś to co było na etykiecie było dla mnie najważniejsze. Obecnie dzięki umiejętnościom analizy składów wybieram lepsze dla mnie kosmetyki. I już nie raz nie dwa przekonałam się, że w drogich kosmetykach płaci się nie za skład a za markę i wygląd produktu, a na tym mi nie zależy.

    OdpowiedzUsuń
  11. zawsze przed zakupem kosmetyku zapoznaje sie z recenzja-
    jednak czasem negatywne opinie blogerek wcale nie pokrywaja sie z moimi ( tak bylo w przypadku tuszu lacome doll eyes, ktory zebral wiele negatywnych opini, a ja go bardzo lubie)

    najbardziej jednak lubie kupowac miniaturki, pozwala mi to sprawdzic na ile kosmetyk mi sluzy i wtedy zdecydowac sie na zakup drozszego

    ale sie rozpisalam :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny post, Pasterko! Robienie sobie samemu kosmetyków to naprawdę bardzo fajna zabawa, mająca, oprócz ekonomicznej strony, jeszcze jeden bardzo duży plus: znasz sama swoją skórę na tyle, by dobrać odpowiednie składniki, jeśli znasz przepis bazowy. Recenzje są bardzo przydatną sprawą, ale też bardzo indywidualną - np. spotkałam się z potężną krytyką lakierów Kobo, a mnie z kolei one bardzo pasują - może też zależy, jaka seria :). Wracając do tematu - całkiem niedawno odkryłam przepis, jak samemu zrobić sobie antyperspirant na bazie m.in. oleju kokosowego - wykonałam i jest fantastyczny, naprawdę skuteczny i bardzo wydajny. Poszukam w linkach i się podzielę. Sama też robię sobie mydełka pielęgnacyjne, bazując na zwykłym Białym Jeleniu i dodatkach w postać np. otrębów ryżowych, gliceryny i suszonej lawendy. Niedługo wrzucę tutorial, jak takie pachnące, bardzo odżywcze i urocze mydełko wykonać. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. dobrze napisałaś! jeżeli jest coś tańszego a równie dobrego składowo i efekty widzimy to po co przepłacać, ja uważam, że twarz to nie pupa i nie ma co na niej oszczędzać, ale nie znaczy to, że kupuję same kosmetyki wysokopółkowe... zaczęłam coraz częściej sięgać po półprodukty kosmetyczne:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. pozwolę polemizować:) Choć bardzo podoba mi sie Twój post, nie mam nic do samorobionych kremów ale na ile wiemy co za składniki rzeczywiście łaczymy?Czy faktycznie wszystko ma certyfikaty? Kwestia np kwasu hialuronowego nisko i wysokoczasteczkowego tez wydaje mi się mocno przesadzona bo niby jak go przetransporujemy pod naskorek?
    Nie mówię,że kupione kremy sa same cacy ale zawsze zdrowy rozsądek jest najlepszym doradcą

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...