Clarins, Concentre Teinte Auto-Bronzant Intense (Barwiony samoopalacz w płynie do twarzy i dekoltu)
Z solarium
nigdy się nie lubiłam, mam dwie koleżanki regularnie korzystające z
tego przybytku, co skutkuje pergaminem wokół oczu. Samoopalacz,
wiadomo, nie jest od tego żeby skórę pielęgnował, ale gdy nie szkodzi to
już sporo;).
Od dobrych kilku lat opalenizna nie jest wysoko na liście letniej, ale co tu dużo mówić, skóra muśnięta słońcem zdaje się gładsza i zdrowsza.
Samoopalacz ma dla nas pułapki w postaci smug oraz odcienia żółtawego bądź pomarańczowego. Wiem, że są mistrzynie wśród Was w nakładaniu go, ale ja szukam rozwiązań szybkich i dla niewprawnych rączek.
Nie we wszystko co selektywne firmy piszą na opakowaniach trzeba wierzyć ale w przypadku tego produktu możecie zaufać Clarinsowi.
Od dobrych kilku lat opalenizna nie jest wysoko na liście letniej, ale co tu dużo mówić, skóra muśnięta słońcem zdaje się gładsza i zdrowsza.
Samoopalacz ma dla nas pułapki w postaci smug oraz odcienia żółtawego bądź pomarańczowego. Wiem, że są mistrzynie wśród Was w nakładaniu go, ale ja szukam rozwiązań szybkich i dla niewprawnych rączek.
Nie we wszystko co selektywne firmy piszą na opakowaniach trzeba wierzyć ale w przypadku tego produktu możecie zaufać Clarinsowi.
Dla mnie to najlepszy kosmetyk samoopalający.
Wystarczy peeling, krem nawilżający i skóra jest przygotowana do aplikacji płynu. Bo ten jest w płynie. Nakładam na wacik (w rękawiczkach) i przecieram nim twarz z dekoltem, efekt niemal natychmiast widać, a przy aplikacji co drugi, trzeci dzień opalenizna lekko się pogłębia i utrzymuje bez zarzutu i niespodzianek przy schodzeniu;)
Polecam w tym czasie coś dodatkowego do
nawilżenia twarzy, nawet zwykły olejek na noc, zawsze się to przyda się w okresie utrzymywani sztucznej opalenizny. Na szczęście w tym przypadku nie wszyscy będą widzieć że nie jest naturalna.
Naprawdę polecam. Szczególnie sobie cenię możliwość stopniowania opalenizny;
(Mam też kandydata na drugie miejsce;))
Jeszcze dodam, że jest mega wydajny.
Mój drugi sposób: wystarczy np dać 2-4krople na ręce i rozsmarować na buzi, można z kropelką kremu:) Krzywdy sobie nim nie zrobicie.
Jeszcze dodam, że jest mega wydajny.
Mój drugi sposób: wystarczy np dać 2-4krople na ręce i rozsmarować na buzi, można z kropelką kremu:) Krzywdy sobie nim nie zrobicie.
A tu skład, zwróćcie uwagę jaki krótki jak na ten typ kosmetyku:
Aqua, glicerin, alcohol,
dihydroxyacetone, aloe barbadensis, butylene glycol, peg-40 hydrogenated
castor oil, erythlulose, parfum, theobroma cacao, tocopheryl acetate,
citric acid, potassium sorbate, sodium benzoate,Cl 15985, Cl 19140, Cl
17200, Cl 42090
Skóra bez skazy jest podświadomie odbierana przez mężczyzn jako dowód (jeden z wielu) na świetny materiał genetyczny i świadectwo zdrowia więc co mi tam, idę się opalać, sztucznie :P
Za to nie wiem kiedy wyćwiczę tak ciało, wymarzoną opaleniznę łatwiej uzyskać niż sylwetkę...
http://catsuitbiz.wordpress.com/page/4/
Jesteście za opalenizną, sezonowo czy przez cały rok? Korzystacie ze sztucznych metod czy naturalne słoneczko wystarcza?
A teraz mam ochotę na to... Teleporter potrzebny od zaraz
www.tanoramaofconcord.com
musi być świetny, czytałam, że właśnie clarins ma najlepsze kosmetyki samoopalające:]
OdpowiedzUsuńnoo interesujący!
OdpowiedzUsuńA ja bym chciała zobaczyć efekt na skórze: przed i po! :-)
OdpowiedzUsuńSamoopalacze kojarzą mi się niestety z pomarańczowym kolorem i jakoś nie mogę się do nich przekonać.
Uwielbiam ten samoopalacz, drugim jest Lancasterowy tonik:)
OdpowiedzUsuńJa nakładam watką;)
ja się niedługo teleportuję :D
OdpowiedzUsuńnie używam samoopalaczy, uznaję tylko naturalną opaleniznę :)
Jakoś mam uraz do samoopalaczy i ich nie stosuję ;)
OdpowiedzUsuńja chetnie bym wyprobowala http://annatygryss.blogspot.com/ zapraszam
OdpowiedzUsuń